Plan dnia według ,,Innego świata" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego:
,,W fabryce musieliśmy być o szóstej rano. Przysługiwały nam dwie pięciominutowe przerwy na papierosa - żeby zapalić, trzeba było pędzić biegiem do oddalonej o jakieś dwieście metrów piwnicy, jedynego miejsca w całej fabryce, gdzie można było to zrobić. Naruszenie zakazu palenia kosztowało dwa lata dodatkowego wyroku. W południe mieliśmy półgodzinną przerwę na obiad - człowiek musiał biec do kantyny z glinianą miską w ręku, ustawić się tam w długiej kolejce, dostać trochę wstrętnej soi, od której większość ludzi aż odrzucało - i za wszelką cenę znaleźć się z powrotem w hali fabrycznej, zanim ruszą maszyny. Później - ani razu już nie opuszczając miejsca pracy siedzieliśmy tam do siódmej wieczorem.
Według przepisów obozowych więźniom należy się całodzienny odpoczynek raz na dekadę. Praktyka jednak wykazała, że świętując nawet raz w miesiącu, więźniowie narażają na poważne straty plan produkcyjny powierzony obozowi. Utarł się więc zwyczaj, że "wychodnoj dień" ogłaszano uroczyście, gdy obóz przekraczał swoją górną granicę produkcji na kwartał [...]."

Strona główna